czwartek, 26 marca 2015

Rozdział 5

- Zabini - rzuciła Gryfonka, kiwając mu głową. Na dzisiejszy obchód poszła z prawdziwą ulgą, W jej pokoju roiło się od Ślizgonów.
- Granger - odparł obojętnie chłopak, wyprzedzając ją.
- O co chodziło po transmutacji? - zapytał, gdy przeszli kilka pokoi.
- Co cię to obchodzi? - odparła oschle, przyglądając mu się podejrzliwie.
- Jestem Prefektem, muszę to wiedzieć - Zabini wzruszył ramionami i odebrał jej pergamin - Pokaż to na chwilę.
Ślizgon coś nakreślił i spojrzał na nią zdziwiony.
- Granger, źle pozaznaczałaś - upomniał ją - Skup się.
- Wybacz. - mruknęła.
Ruszyli dalej, ale Hermiona wciąż zdawała się nieobecna. Niepokoiły ją wydarzenia ostatnich dni, dziwne zachowanie Rona... No i jej dormitorium. Bała się co tam zastanie po powrocie.
Impreza. Była pewna, że Pansy zadba aby jej część pokoju była zupełnie nie do poznania, o ile jest tam jakaś "jej" część..
- Granger? Granger, mówię do ciebie! - Blaise stał przed nią i machał jej dłonią przed twarzą.
- C-co? Ja... - zacięła się.
- Dziewczyno, co się z tobą dzieje? - warknął - Słuchaj.
- Nic nie słyszę - burknęła.
- Muzyka. Dobiega stamtąd - wskazał na żeńskie skrzydło - Chodź, zobaczymy co tam się dzieje.
- To pewnie nic takiego, daj spokój. Dokończmy obchód i potem...
- Granger, czy ty coś ukrywasz? - zapytał, mrużąc oczy.
- N-nie, skąd..
Blaise ruszył prędko przed siebie, nawet nie oglądając się na dziewczynę, która mimowolnie za nim podążała. Czuła że będą z tego problemy.
- Granger, to twój pokój - powiedział, zupełnie już zdziwiony. Widząc niewyraźną minę Gryfonki, gwałtownie otworzył drzwi. Pokój był pełny, było widać tylko tłum i kolorowe światła, muzyka ryczała na cały regulator, zagłuszając nawet myśli.
- Silencio! - zawołał chłopak, kierując różdżkę na pokój. Wszyscy gwałtownie zamarli, zwracając się w naszą stronę. Granger zwiesiła głowę i mimowolnie się cofnęła.
- Co się... - przez tłum przepchnęła się Pansy - O. Witaj Blaise. - uśmiechnęła się.
- Co tu się dzieje? - zapytał.
- Ależ nic. Czyżby Granger ci nakablowała? - syknęła nienawistnym tonem dziewczyna.
- Nie, Pansy. Nawet głuchy usłyszałby ten ryk dobiegający z tego pokoju. A Granger towarzyszyła mi przy obchodzie, który ty powinnaś robić teraz w Wieży Gryfonów.
- Nie przesadzaj, przecież się nie pozabijają - roześmiała się Parkinson i położyła dłoń na ramieniu chłopaka - Chodź, zrobię ci drinka.
Blaise spojrzał na dziewczynę jak na wariatkę, po czym strącił jej rękę.
- Minus 15 punktów dla Slytherinu, za nie wypełnianie obowiązków prefekta i alkohol w szkole. Jeżeli każdy z was nie opuści tego pokoju w przeciągu 5 sekund, możecie spodziewać się szlabanu.
Całe towarzystwo rzuciło się do wyjścia, co wyraźnie nie podobało się lokatorkom Hermiony.
- Dzięki Zabini - warknęła Astoria i zatrzasnęła im drzwi przed nosem.
- Granger, możesz wyjaśnić mi co tu właściwie zaszło? - zapytał chłopak, głośno wzdychając i opierając się o ścianę.
- Nie wiem - dziewczyna wzruszyła ramionami, nawet na niego nie patrząc.
- Obchód skończony - zadecydował po chwili czarnoskóry chłopak.
- O..okej.
- Będziesz tu tak stać całą noc? - zapytał po kilku minutach Blaise.
- Nie! - odparła natychmiast Hermiona - Oczywiście, że nie. Dobranoc.
- Granger...- Blaise zatrzymał się w pół kroku - W porządku?
- Pewnie. - westchnęła i położyła dłoń na klamce, robiąc głęboki wdech.
- Oj Granger... - mruknął chłopak - Słuchaj... Jesteśmy Prefektami. Ty jesteś Naczelnym. Mamy obowiązek informować siebie nawzajem o jakimkolwiek łamaniu regulaminu.
- Wiem. - rzuciła i pchnęła drzwi, po czym szybko je za sobą zamknęła.
- Nienawidzę tej osoby która nakablowała Zabiniemu - warknęła Dafne.
- Czym się przejmujesz - pocieszyła ją Parkinson - To pewnie jakaś szlama - ostatnie słowo wypowiedziała z taką nienawiścią, z takim jadem... Hermionę przeszedł dreszcz.
- Lavender - Gryfonka zwróciła się do dziewczyny siedzącej na łóżku obok.
- Lavie - powtórzyła, gdy tamta nawet nie drgnęła - Możesz mi powiedzieć co robiliście dziś na Eliksirach?
- Lavender - Pansy wstała i spojrzała na dziewczynę z wyższością - Przynieś mi torbę z Pokoju Wspólnego. Już.
Lavender niemal wybiegła z pokoju, nie patrząc na żadną z dziewczyn.
- Parkinson, pragnę ci przypomnieć że jestem Prefektem i ...
- I co, szlamo? Pójdziesz się poskarżysz staremu dropsowi? Czy napiszesz do Ministra? Niby co im powiesz? Nic ci nie robimy - brunetka uśmiechnęła się do niej nienawistnie, po czym zniknęła za drzwiami łazienki.
To był pierwszy raz od 2 tygodni, kiedy Pansy zwróciła się do niej bezpośrednio. I szczerze, Gryfonka wolała żeby więcej tego nie robiła...

*********************************************************************************

- Lavender - gdy dziewczyna wybiegła z pokoju, ktoś natychmiast zagrodził jej drogę.
- Cześć - wymamrotała nieśmiało.
- Musimy porozmawiać. Natychmiast - Blaise pociągnął dziewczynę w stronę jego dormitorium.
To, co zdążył podsłuchać w pokoju dziewczyn stanowiło dla niego niepodważalny dowód, że coś jest nie tak. Był przekonany że to Pansy coś wymyśliła... Ta durna dziewucha w ogólnie nie myślała nad konsekwencjami jej zachowania..
Jeżeli wyjdzie na jaw, że znęcają się nad tą głupią Gryfonką, cały Slytherin będzie miał kłopoty.
A zwłaszcza on, jako Prefekt, za to że nie upilnował podopiecznych. Musiał dowiedzieć się, co dzieje się za tymi drzwiami.

*********************************************************************************

Kiepski powrót, ale zawsze jakiś :)
Jak na razie czasu na pisanie nie mam prawie wcale, dlatego też długość taka a nie inna... Czuję się rozczarowana samą sobą, bo w 2 miesiące naprawdę można było się wykazać,
W każdym razie liczę na zrozumienie z waszej strony :/
S. J.

                                                         CZYTAM = KOMENTUJĘ