wtorek, 26 sierpnia 2014

Rozdział 2

Pierwsza noc w Hogwarcie okazała się męcząca ale spokojna, a dyrektor był wyraźnie zadowolony brakiem zgłoszeń do Pani Pomfrey. To był dobry znak.
- Po śniadaniu mamy transmutację, może najpierw porozmawiamy z McGonagall? - zaproponował Harry, siadając między Ronem a Hermioną.
- Wiecie co... Nie sądze żeby to coś dało - Ginny patrzyła zrezygnowanym wzrokiem na siedzących naprzeciwko niej przyjaciół - Zastanówcie się. Nawet jeżeli McGonagall nas poprze, nawet jeżeli Dumbledore nas poprze, to jednak Ministerstwo zarządziło takie zmiany.
- Ginny ma rację - wtrąciła Hermiona - To Minister musi zmienić decyzję i odwołać ten bzdurny regulamin. Inaczej nic z tego.
- Miona, nie wiem jak ty, ale ja prędzej utopię Malfoya w jeziorze niż z nim zamieszkam - stwierdził Ron, rzucając nienawistne spojrzenia w stronę stołu Ślizgonów.
- Stary, wywalą cię - Harry wydawał się być najbardziej zadowolony z całej ich czwórki - Wiecie, w sumie nie jest tak źle.
- Łatwo ci mówić- prychnął rudowłosy chłopak - Ty mieszkasz z jakimiś kujonami z Ravenclawu.
- Daj spokój Ron. Ty też dasz radę, nie dawaj Malfoyowi tej satysfakcji że cię wykurzy z pokoju.
- Ale to jest Malfoy! On..
- On ci nic nie zrobi w szkole. Nie pod okiem Dumbledore'a - uspokajała go Hermiona - Ja mam zamiar dzisiaj wrócić do pokoju i chociaż spróbować przeżyć.
- Bierz z niej przykład - Ginny natychmiast poparła przyjaciółkę - Ja mam w pokoju tylko Cho i jakieś dwie kretynki które nawijają ciągle o Krumie.
- Wolałbym to niż tego gada i jego kompanię. Jakim cudem mam w pokoju aż trzech ślizgonów?!
- Nie wiem, Ron. Ale spójrz na to z tej strony - masz w pokoju Zabiniego, który jest prefektem, i na pewno będzie pilnował porządku. W poprzednim roku chyba też nim był i skoro się sprawdził, to będzie spokój. - Granger miała już dość matkowania i uspokajania swoich przyjaciół. Czemu to ona musi zawsze ich uświadamiać o tak oczywistych rzeczach? Przecież to Hogwart, nie Azkaban. Jakby nie patrzeć bycie Prefektem to odpowiedzialne zadanie, i gdyby Zabini pozwolił na łamanie regulaminu w jego własnym dormitorium, i to przez Prefekta Naczelnego, najpewniej zostałby zawieszony.
- Miona ma rację. Poza tym, musisz mi pomóc przeprowadzić rekrutację do drużyny - Harry próbował zmienić temat.
- Właśnie! Jeszcze ta drużyna! Ślizgoni w naszych szeregach.. Godryku, koniec świata - marudził Weasley.
- Ginny, nie wiem jak ty, ale ja już się najadłam - Hermiona gwałtownie wstała, czując że jeszcze chwila słuchania tych skarg a sama wybuchnie. Jak zwykle nikt się nie liczył z tym że ona może też nie jest zachwycona nowymi koleżankami, ale ona wszystkich musiała pocieszać.
- Ja też - rudowłosa poszła w ślady przyjaciółki i obie szybko opuściły Wielką Salę.
- Miona, jesteś pewna że dasz sobie radę ? - upewniła sie ruda, odprowadzając przyjaciółkę pod klasę.
- Jasne. Co może pójść nie tak? - starsza Gryfonka siliła się na uśmiech.
- W sumie... Mam teraz Wróżbiarstwo. Widzimy się na obiedzie?
- Oczywiście. O ile wcześniej nie wyląduję na oddziale psychiatrycznym w Św. Mungu.
- Wierzę w ciebie - zaśmiała się rudowłosa i po chwili zniknęła na korytarzu.
Hermiona usiadła na chłodnej posadzce i oparła się o kamienną ścianę, w duchu modląc się aby Profesor McGonagall zjawiła się jak najszybciej.
Niestety po kilkunastu minutach jej nadzieja szybko zniknęła, zastąpiona niechęcią do nieproszonego przybysza.
- Granger - Zabini skinął jej głową, przelotnie na nią zerkając.
- Od kiedy rozmawiasz ze szlamami? - pysknęła, ignorując pokojowe nastawienie chłopaka.
- Od kiedy będę musiał z nimi patrolować korytarze - Zabini uśmiechnął się do niej krzywo i usiadł naprzeciwko niej - A ty co, śpisz pod salą żeby się przypadkiem nie spóźnić? - zakpił.
- Oczywiście że tak. A teraz z łaski swojej idź poszukać swojego nadętego kumpla i daj mi spokój.
- Granger, ale ty wiesz że my musimy się dogadać, nie? Miałem dzisiaj cholernie przyjemną pogadankę ze Snapem na ten temat.
- Nie obchodzi mnie to. Możemy się po prostu ignorować? Naprawdę nie odczuwam potrzeby zawierania znajomości z takim Ślizgonem jak ty.
- Vice versa, szl... Granger.
Hermiona wywróciła teatralnie oczami i wbiła wzrok w ścianę przed sobą. Zdecydowanie bardziej wolałaby porozmawiać z nią niż Zabinim, który dzięki Godrykowi dał sobie spokój z nawiązywaniem kontaktu.
Po kilkunastu niekończących się minutach, na korytarzu zrobiło się pełno. Gdy tylko na horyzoncie pojawili się jacyś Ślizgoni, Zabini wstał i nawet nie patrząc na Hermionę, podszedł do nich. Dziewczyna ze złością stwierdziła że Zabini na brak przyjaciół narzekać nie może, w przeciwieństwie do niej samej. Nie lubiła zawierać nowych znajomości, a stosunki z innymi uczniami ograniczała do przyjacielskiego "Hej" i wymiany kilku zdań. Dzięki temu nie miała zbyt wielu wrogów, ale przyjaciół również jej to nie przysparzało.
Po chwili na korytarzu pojawiła się Profesor McGonagall, a Harry'ego i Rona wciąż nie było nigdzie widać.
Gryfonka weszła do sali i zajęła trzy pierwsze miejsca na przeciwko biurka pani Profesor.
- Granger, wynocha stąd - warknął ktoś nagle, stając obok niej.
- Spadaj Malfoy. Ja byłam tu pierwsza.
- Panie Malfoy, proszę natychmiast usiąść i przestać rozmawiać! - zawołała zdenerwowana kobieta.
- Nie mogę, bo ta szla.. - widząc mordercze spojrzenie McGonagall, blondyn natychmiast urwał - ta dziewczynka, zajęła moje miejsce.
- Proszę usiąść obok, panie Malfoy. - poleciła kobieta. Hermiona spojrzała na nią z niedowierzaniem i -natychmiast się podniosła, chcąc zmienić miejsce. Wolałaby stać całe zajęcia niż siedzieć obok Malfoya.
- Panno Granger! Co ja przed chwilą powiedziałam? - starsza kobieta była już widocznie na skraju wytrzymałości.
- Przepraszam pani Profesor, ale ja nie mam zamiaru siedzieć obok Malfoya. - odparła Gryfonka, siląc się na uprzejmy ton.
- Siadaj natychmiast! Albo w tej chwili marsz do dyrektora!
Zrezygnowana i wściekła Hermiona w końcu usiadła obok uśmiechniętego blondyna.
- Co jest, szlamo, czyżbyś bała się zniszczyć sobie opinię u starego Karitasa? - zapytał niemal szeptem.
- Odwal się Malfoy. Nie mam ochoty na twoje prowokacje.
Chłopak zamilkł, po czym odwrócił się do niej bokiem, próbując się skontaktować z siedzącym dwa rzędy dalej Zabinim.
Gdy minęła już ponad połowa czasu dzielącego Hermionę do upragnionej wolności, przed Gryfonką leżała spokojnie mała, czarna jaszczurka, co chwila zmieniająca się w kamień.
Hermiona zerknęła ukradkiem w stronę swojego sąsiada. No tak. Czego innego mogła się spodziewać po takim idiocie? Podczas gdy ona męczyła się żeby prawidłowo przetransmutować kamień, on kombinował jak przeteleportować liścik na drugą ławkę.
Nagle Ślizgon jakby poczuł jej wzrok na sobie, bo odwrócił się w jej stronę i wbił w nią zimne spojrzenie.
- Granger. Ostrzegam cię, że jeśli zarazisz mnie swoją szlamowatością, to mój ojciec... - jego wywód przerwał pisk dochodzący zza jego pleców.
- Draco! Twoja ręka! - krzyknęła przerażona Pansy, podbiegając do niego. Chłopak natychmiast odwrócił się w jej stronę. Dosłownie nie minęła sekunda, rozniósł się jego paniczny wrzask.
- Panie Malfoy! Co się... - McGonagall podniosła na niego swoje surowe spojrzenie, zła że przerwano jej wypełnianie jakiś papierów.
- Zaraziła mnie! Ta szlama mnie zaraziła! Pani patrzy! - chłopak poderwał sie z miejsca i natychmiast podwinął szatę, pokazując obie dłonie porośnięte obrzydliwym, zgniło-zielonym szlamem.
- Panie Malfoy! Proszę się wyrażać! - kobieta zaniepokojona wyglądem ucznia podeszła obejrzeć jego ręce.
- Mój ojciec cię pozwie! - groził, z rozpaczą patrząc jak szlam zaczyna się rozrastać.
- Malfoy, do pielęgniarki, a ty Hermiono - spojrzała na dziewczynę z rozczarowaniem na twarzy - natychmiast do dyrektora.
- Ależ pani profesor, ja nic...
- Dość. Oboje jazda z klasy - kobieta z surową miną wróciła na swoje miejsce, przy okazji machnięciem różdżki otwierając nam drzwi.
- Widzisz, szlamo? Lepiej wynoś się z tej szkoły, zanim ktoś cię wyniesie. W czarnym worku. - chłopak spojrzał na dziewczynę z pogardą wymalowaną na twarzy, po czym zniknął za rogiem. 



*****************************************************************

Dłuuugooo czekaliście, ale jest i 2 rozdział :D
Wiecie, liceum... Strasznie ciężko się przestawić teraz na nowy rytm dnia, mam od groma obowiązków w szkole ( przedstawienia - kółko teatralne, próby ) i lekcji... Nie pisałam nic przez ostatnie 3 tygodnie jak nie lepiej ;// ale stwierdziłam że nie chce zostawiać tego bloga :)
jeżeli ktokolwiek tu jeszcze jest, proszę - zostawcie jakikolwiek komentarz :D
kc :***

2 komentarze:

  1. Jestem :D
    Zainteresowałaś mnie. Jestem ciekawa jak Hermiona poradzi sobie z Zabinim i jak dalej sie rozwinie sytuacja z Draco...
    Czekam na kolejny rozdział,
    Weny i pozdrawiam :*
    iam_crazy

    OdpowiedzUsuń
  2. Znów uwaga o opisach! Liczę, że dalej się rozwiniesz i będzie lepiej.
    Sam rozdział fajny. Miałam nadzieję, że może chociaż z Blasie'em się dogada, no ale cóż. Myliłam się. No i Malfoy; wredny dupek. Tylko czekam aż się sparzy!

    Lecę dalej.
    Snovi z www.the-fire-of-lies.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń